środa, 27 listopada 2013

mała czarna i maki, czyli torebka filcowana na mokro, ręcznie robiona


Jeżeli ktoś widział kiedykolwiek pole makowe, czerwone morze falujące na wietrze, wie, że taki widok zapiera dech w piersiach. Ale kępka pięknych maków wysiana niespodziewanie gdzieś na jakimś bezdrożu, też robi wrażenie. 
Kiedyś takie maki widziane przez okno samochodu wprawiły mnie w głośny zachwyt, a następnego ranka - akurat w Dniu Matki - stały w wazonie na moim stole.


To moja próba uchwycenia chwili, taki filcowany Kodak moment. 
Na zdjęciu jeszcze nieoprawiony, filcowy obraz; z myślą o tych, którzy go o świcie pojechali zerwać, ufilcowałam go dla mojej Mamy.


Ale wróćmy do małej czarnej torebeczki i czerwonych maków... to klasyczny zestaw. 


Torebka jest bezszwowa, ufilcowana na mokro z czarnej polskiej wełny.
Maki są podwójne, wyszyte w środku drobnymi, czarnymi koralikami. Użyłam wełny merynosa w intensywnym czerwonym odcieniu z odrobiną jedwabiu, który dodaje połysku.


Podszewka wewnątrz czarna, ale w kwiatowy wzór - dodaje elegancji; zapinana na zamek błyskawiczny i wszyta ręcznie, a dodatkowo obszyta rzędem czarnych, podłużnych koralików. 

To malutka torebeczka, na portmonetkę, klucze, telefon i pomadkę. W końcu nie zawsze biegamy z wypchaną torbą w rozmiarze XXL.

Jeżeli podobają się Wam moje posty, możecie polecić mojego bloga w Google+  
udostępnić na Facebooku albo przesłać znajomym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz