wtorek, 19 listopada 2013

Ręcznie filcowana torba i klonowe liście, czyli moje wrześniowe inspiracje


A mnie jesień nastroiła nie melancholijnie tylko twórczo.
Chciałam ufilcować w końcu coś w nietypowych dla mnie kolorach, jak to ktoś powiedział, w kolorach nie dla blondynki.
Za oknem jesień dopiero zaczynała malować mój ogród, zainspirowana zakupiłam odpowiedni zapas wełny i jak natchniona zabrałam się do pracy. Eksperymentowałam z odcieniami zieleni, żółci, rudości i brązu i oto rezultat:

Torba z broszką - klonowymi liśćmi - można ją nosić na torbie, albo oddzielnie, takie dwa w jednym.


Torba bez broszki też wygląda fajnie, a liście można wtedy przypiąć do płaszcza albo do szalika.
Wykorzystałam wełnę alpejską, taki naturalny brązowo-szary odcień z dość długim włosem, dobrze się prezentuje jako baza. Liście barwiłam odcieniami merynosa i to była naprawdę fajna zabawa w matkę naturę. Te delikatne kropeczki, to przezroczysto - pomarańczowe koraliki, praktycznie są niewidoczne, a genialnie łapią światło i przez to dodają koloru.


Koralikami są też wyszyte liście broszki. Blasku dodaje liściom na torbie i broszce jedwab, którego użyłam przy filcowaniu.

Torba jest bezszwowa, zapięłam ją na zatrzask magnetyczny, a podszewkę uszyłam z surówki bawełnianej.



Klonowe liście tak mi się spodobały, że dodatkowo zrobiłam jeszcze drugą broszkę z podwójnym klonowym liściem i do niej pasek, który można różnie wiązać.


Może to być naszyjnik albo pasek, wedle fantazji splątany wokół szyi albo talii, z broszką dowolnie upiętą przy pasku lub oddzielnie - codziennie można nosić inaczej. 



Klonowych liści może już wystarczy, ale wełny było sporo, więc to nie koniec zabawy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz