niedziela, 11 maja 2014

Warszawa malowana wełną, czyli ręcznie filcowana torebka-kuferek na Placu Zamkowym

Moja torebka w podróży ...



... podróży sentymentalnej, tym razem całkiem blisko ...


Krakowskie Przedmieście, Plac Zamkowy, Starówka ..., o krok od bram UW, wyznaczały kierunek rozlicznych spacerów ... Król Zygmunt był świadkiem niejednego pocałunku ...
... dziś - zaplątana w podmiejską codzienność rzadko tam bywam. A szkoda.


Torebkę ufilcowałam na mokro i wykończyłam igłą do filcowania na sucho. 


To bezszwowy kuferek z biglami z rączką i łańcuszkiem. Można go nosić przez ramię na łańcuszku lub w ręce, jeżeli łańcuszek schowamy do środka.


I dziewczyna,
rudowłosa z maleńką torebką - jak zawsze - filcowana na sucho. 
Jest trójwymiarowa, co widać na niektórych zdjęciach - włosy i sukienka są przestrzennie wypukłe. Fryzura z wełnianych loków upięta drobnymi koralikami, podobnie wykończona mała torebeczka.


Użyłam wełny z merynosa australijskiego w przeróżnych kolorach, przede wszystkim chcąc oddać realistycznie krajobraz Placu Zamkowego - barwne kamienice, majestatyczny Zamek Królewski, monumentalną Kolumnę Zygmunta, zarys Katedry w tle, błękit nieba.


Bardzo pracochłonny pejzaż miejski.
 Myślę że wiernie oddaje pierwowzór, zwłaszcza że w 100% wykonany ręcznie. Malowany, a przecież bez użycia farb i pędzla. Pasma wełny w różnych odcieniach tęczy, precyzyjnie układane, ostatecznie okiełznane igłą do filcowania składają się na cały rysunek.


Warszawa - spędziłam w niej lata dorosłej młodości, czerpałam z tego, co dawała, lubiłam spacery, ale też zwyczajnie chodzić ulicami na piechotę- w rytmie tętniącego życiem miasta. 
Próbowałam tego znowu całkiem niedawno - i nie wiem, czy tętno stolicy bije dziś szybciej, bo nie udało się iść ulicą dla przyjemności - albo dajesz się porwać przez prąd pieszych i pędzisz z nimi na oślep, albo popychana przez spieszących się przechodniów po prostu rezygnujesz z tej rozrywki dla podmiejskiej dzikuski. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz