Czy ktoś jeszcze pamięta to zdjęcie?
Zapowiedź tego co będzie.
W końcu dokończyłam coś zaczętego dawno temu.
Moja nowa torebka. Moje kolory. Moje doświadczenie zawarte w obrazie.
Mam takie zdjęcie, bardzo ważne, w bardzo dużym powiększeniu wisi na ścianie od lat. My na tle Manhattanu, a chociaż widok na zdjęciu już tylko historyczny, to wspomnienie bardzo ciekawych doświadczeń.
Torebka jest bezszwowa; filcowałam ją na mokro i sucho. Zapinana na metalowe srebrne bigle o dość prostej formie. Bigle, które są przyczyną całego zamieszania.
Torebka była gotowa dawno temu, bigle wybrane, ale kłopoty pojawiły się, gdy tylko zaczęłam je kleić. Pomimo kilku podejść, nie udawało mi się ich zamontować.
Potrzeba matką wynalazków, i chociaż sprawa się odwlekała, to jednak uparta jestem i znalazłam w końcu dość banalny sposób na zamontowanie tych bigli. Ponieważ filc nie chciał się trzymać w ramce, przyszyłam go na okrętkę do ramki bigli, potem wcisnęłam klej i dopiero wtedy zabrałam się do zaciskania.
Do następnej torebki wybieram jednak bigle przyszywane.
Torebka w sam raz na moje drobiazgi - portfel, klucze, telefon, okulary słoneczne i coś tam jeszcze się zmieści.
Do bigli dopasowałam łańcuszek, ale tym razem dorobiłam drugi wariant - pasek ze skórzanego rzemienia w kolorze czarnym. Testuję oba.
Miła odmiana po tych wszystkich dekoracjach.
Coś równie ładnego. Coś dla mnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz